drobotdean/freepik.com
Artykuł sponsorowany
I nie, to nie są te same rzeczy! Lista potrzeb to produkty, których potrzebujesz, ale także te, które są zużywane w Twoim domostwie w większych ilościach, które można przechowywać przez dłuższy czas, np. mleko, mąka, przyprawy. Z tego względu otrzymują one „specjalny” status, w którym nawet jeśli nie masz ich na liście zakupów, gdy pojawią się w sklepie w określonej cenie, kupujesz je na zapas. Z kolei lista zakupów to spis produktów, które zamierzasz kupić i zużyć w najbliższym czasie. Dzięki niej możesz oszacować koszt zakupów, do którego następnie dodajesz około 10% „buforu” – pieniędzy, które możesz przeznaczyć na produkty z listy potrzeb.
Przykład: jeśli na liście zakupów masz składniki na rosół, ale w sklepie pojawiają się promocje na masło, które znajduje się na liście potrzeb, kupujesz porcję rosołową, włoszczyznę i właśnie masło. Mimo kosztu wyższego od szacowanego nie będziesz się martwić, że masło trafi na Twoją listę zakupów w momencie, w którym kostka będzie kosztować 7 złotych i więcej.
Niejako łączące się z poprzednim punktem, ale wymagające również odrobiny czasu. Sklepy umieszczają najatrakcyjniejsze promocje w reklamach, ale to gazetki oferują pełną listę przecenionych produktów. Ich przejrzenie jeszcze w domu i analiza, w którym sklepie warto nabyć konkretne produkty, pozwoli Ci oszczędzić od kilku do nawet kilkunastu złotych na jednych zakupach.
Wiosenna wyprzedaż Amazon umknęła Twojej uwadze? Promocja na laptopy, które chciałeś nabyć, umknęła Ci koło nosa? Nie z tymi portalami. To zazwyczaj strony aktualizowane na bieżąco przez samych użytkowników i administratorów, dzięki czemu uwadze nie umykają nawet krótkie, trzydniowe promocje. I to nie tylko na artykuły spożywcze! Serwis taki jak HotShops.pl pozwala na znalezienie ofert z dziedziny AGD, elektroniki czy sprzętów np. ogrodniczych. Sprawdzane nawet raz dziennie, serwisy umożliwiają wychwycenie ofert, które umożliwią Ci zakup drogiego sprzętu czy innych produktów w cenach o wiele niższych, niż sugeruje np. zwykła internetowa wyszukiwarka.
Warto się nim zainteresować, zwłaszcza jeśli często wykonujemy zakupy kartą – niektóre banki oferują zwrot części kwoty wydanej w poszczególnych placówkach – lub przez internet. Ten sposób posiada jeden minus: jak większość programów lojalnościowych, wymaga wczytania się w warunki umowy i bieżące sprawdzanie dostępności promocji w danym sklepie. Przy zakupach przez internet możliwe jest instalowanie wtyczek, które samodzielnie sprawdzą i poinformują nas o dostępności cashbacku, ale programy bankowe mogą wymagać analizy dokumentacji. Mimo wszystko, jak mówi stare powiedzenie: zbierz grosz do grosza…